Destiny 2: Recenzja Lightfall | Ekspansje z Ozyrysem są przeklęte

Bungie wykorzystała postęp, jaki osiągnęła w rozszerzeniu Witch Queen, odwróciła go, a następnie wprowadziła do najnowszego wpisu w sadze Światło kontra Ciemność w Destiny 2.

Wzloty i upadki są naturalnym biegiem istnienia wszystkiego, co trwa wystarczająco długo. Jest to coś, czego gry korzystające z usług na żywo doświadczają intensywniej niż te, które nie mają przedłużonej żywotności, ponieważ stale napływają nowe treści i aktualizacje. Krótko mówiąc, nie wszystkie DLC i rozszerzenia mogą być dobre.

Niestety dlaPrzeznaczenie 2tak jest w przypadku Lightfall, który poniósł porażkę na wielu frontach, ale opowiadanie historii jest obecnie prawdopodobnie na pierwszym miejscu każdego z nas. Szybki rzut oka na recenzje użytkowników Steam pozwoli ci dowiedzieć się, że tylko jeden na trzech graczy wystawił pozytywną recenzję, co jest niepokojącym sygnałem, ale jeśli chcesz bardziej szczegółowego wyjaśnienia, dlaczego rzeczy są takie, a nie inne, mamy dla ciebie rozwiązanie.

BungieDestiny 2: Utknęliśmy w Lightfall

Historia i patchworkowe tło Neomuny

Najpierw usuńmy z drogi najgorszą część. Jeśli chcesz podjąć świadomą decyzję, czy niekończące się narzekania graczy na jakość pisania w Lightfall są uzasadnione, prosta odpowiedź brzmi: tak – jest aż tak źle.

Historia nabiera tempa, gdy pokonaliśmy Rhulka, pierwszego Ucznia Świadka, który jest nowym wielkim złym. Teraz przyjął Calusa na nowego ucznia, rozpoczynając starcie, które nadejdzie później. Na tym kończą się wszelkie pozory spójnego pisania.

Od tego momentu staje się dla nas jasne, że Świadek szuka McGuffina i wysyła Calusa, aby go przyniósł. W całej historii były cesarz Kabały produkuje kolejnego McGuffina, ścigając pierwszego McGuffina, którego próbujemy powstrzymać. Pod koniec kampanii jednego McGuffina już nie ma, drugiego pozostaje niewyjaśniona i zostają nam tylko pytania, na które nie ma odpowiedzi, pusta przygoda, w której nic nie osiągnęliśmy, i irytująca nowa postać, którą musimy znieść.

Teraz, jeśliBungieograniczyłby niedociągnięcia kampanii do strasznie dynamicznej fabuły bez zakończenia i tylko z jedną nieznośną postacią, nadal byłby ostry sprzeciw, ale nie tak duży. Niestety musieliśmy cierpieć zarówno Nimbusa, jak i Ozyrysa.

BungieTak, ponarzekaj jeszcze trochę, dlaczego tego nie zrobisz?!

Ozyrys jest obecny we wszystkich misjach tylko z dwóch powodów – aby wypluwać technobełkot i neurotycznie wrzeszczeć, jakby w misjach liczył się czas. Pierwsza część jest już wystarczająco zła na samą wzmiankę i nie wymaga wyjaśnień, ponieważ technobełkot to po prostu tania wymówka, gdy nie można właściwie wyjaśnić elementów fabuły, co w tym momencie w Destiny 2 jest całkiem niemożliwe ze względu na lata dziur w fabule i celowo niewyjaśnione części wszechświata.

Bardziej jednak zirytował mnie ten neurotyczny krzyk. Ozyrys bez przerwy narzekał, że nam, żywym rasom walczącym z Ciemnością, brakuje czasu i namawiał gracza, aby się spieszył, mimo że pośpiech to absolutnie najgorszy sposób, w jaki można podejść do kampanii na legendarnym poziomie trudności. Ten rozdźwięk między fabułą a faktyczną rozgrywką z biegiem czasu staje się nie do zniesienia i przy wielu okazjach skłonił mnie do rezygnacji.

Jeśli chodzi o Nimbusa, to jest to Cloud Strider, co jest wymyślną nazwą dla obrońców Neomuny, nowego obszaru w rozszerzeniu, który wydaje się zupełnie pozbawiony inspiracji i istnieje tylko dlatego, że ktoś chciał podążać za trendem, który został zapoczątkowany wiele lat temu z szumem wokół Cyberpunka 2077.

Projekt Cloud Strider ogólnie nie zrobił na mnie wrażenia, ponieważ są to w zasadzie tanie podróbki Silver Surfer, które wyglądają jak strasznie nieudane konwersje RoboCopa.

Ich historia również mnie nie porwała. Neomuna najwyraźniej wyznacza Cloud Striderów, którzy chronią miasto przez 10 lat, a następnie zamieniają się w serwer. Tak, jak to, w którym przechowujesz dane.

BungieGdyby serwery Cloud Strider wyglądały bardziej jak PS5, pomyślałbym, że jest to lokowanie produktu

Jednak wędrując po Neomunie, odkryjesz miasto, które próbuje wyglądać jak z cyberpunkowej scenerii, ale jest całkowicie opuszczone, mimo że dwaj Cloud Striderzy, których spotykasz, upierają się, że są tu ludzie. Powodem jest to, że mieszkańcy w pełni uwierzyli w pomysł Marka Zuckerberga na Metaverse i przesłali swoją świadomość na jeden serwer, który nie jest odpowiednio chroniony, co jest widoczne w bezwysiłkowej kampanii złoczyńców mającej na celu narażenie ich na niebezpieczeństwo.

W tym wszechświecie nie ma Marka Zuckerberga ani Meta, ale to, czego używa Neomuni, nazywa się CloudArk i brzmi bardzo podobnie do nieudanej oferty sprzedaży szefa Facebooka.

BungieKolektyw Ishtar należał rzekomo do najbystrzejszych umysłów ludzkości

W każdym razie czasami wokół miejsca można dostrzec pomarańczowe sylwetki, które rzekomo są mieszkańcami. Najwyraźniej ich ciała fizyczne są gdzieś w stanie zastoju. Patchworkowe uzasadnienie pustego miasta i powierzchownej historii wydaje się być wymówką dla Bungie, aby nie zawracać sobie głowy dodawaniem rzeczywistej populacji do miasta, co jest jednym z powodów, dla których historia wydaje się tak słaba.

A skoro mowa o powierzchownych historiach, całe dzieło Nimbusa można wytłumaczyć tymi dwoma słowami. Postać ta jest czymś wziętym prosto z Marvel Cinematic Universe, z beztroskimi żartami na temat każdej sytuacji, które zawsze mają na celu dostarczenie humoru, ale nigdy tak naprawdę nie udaje im się tego osiągnąć.

BungieNawet fani MCU są zmęczeni pisaniem MCU. Po co na siłę wprowadzać to do swojej gry?

Tak naprawdę nie ma nic więcej do powiedzenia na temat Cloud Stridera, co mówi wystarczająco dużo o jakości historii kampanii, w której jest on jedną z głównych postaci.

Zatem, kiedy już przebrniesz przez całe błoto historii Lightfall, czy rzeczywiście znajdziesz zakończenie, które ją zakończy lub naprawi niektóre z wielu dotychczasowych grzechów związanych z pisaniem? Nie, Bungiewyjaśniło sięże historia została podzielona, ​​a kampania Lightfall pozostawiona bez odpowiedzi, chyba że zagrasz w przyszłe sezony i zmaksymalizujesz wskaźniki zaangażowania w grę, ponieważ zapłacenie 50 dolarów nie wystarczy, aby zagwarantować pełne wrażenia.

Rozgrywka i sandbox

Nareszcie wydostaliśmy się z mrocznego miejsca, jakim jest historia Lightfall. Nowe elementy rozgrywki w Destiny 2 nie są wcale takie złe. Nowa podklasa Strand jest postrzegana jako słabsza w porównaniu z istniejącymi, ale przyjmę to do wiadomości, biorąc pod uwagę bałagan, jaki wywołał Stasis podczas premiery Beyond Light.

Dla porównania Staza całkowicie zrujnowała PvP, dopóki nie przeszła długiego ciągu osłabień, które zrównały ją z resztą podklas. Dodatkowo Beyond Light pogorszył wydajność na PC, nawet na maszynach, które były mocniejsze niż ustawienia zalecane dla gry. Żadna z tych sytuacji nie miała miejsca w Lightfall, choć dyskusyjne jest, czy powinno to być powodem do pochwały.

Powodem, dla którego wspominam o problemach z Beyond Light, jest to, że regularnie można spotkać ludzi nazywających Lightfall najgorszym rozszerzeniem Destiny 2, co jest absolutnie nieprawdą. Jak na ironię, kolejny „dodatek” z Ozyrysem w roli tytułowej jest powszechnie uznawany za najgorszy i moim zdaniem zasługuje na utrzymanie tego tronu do dziś. Tymczasem Lightfall nie jest najgorszym rozszerzeniem pod każdym względem, nawet jeśli weźmie się pod uwagę trzy ostatnie – Beyond Light, Witch Queen i sam Lightfall.

BungieDestiny 2 – Upadek światła

Strand może nie spisał się jakoś skandalicznie, ale jak dotąd nie zrujnował niczyich wrażeń. Nieużywanie go nie będzie stanowić przeszkody dla Ciebie ani Twojego zespołu. Innymi słowy, podklasa dostępna w Lightfall nie jest typu pay-to-win, co było niebezpiecznie śliską równiną, po której Bungie stąpała po Stazie.

Z drugiej strony, Strand daje mnóstwo frajdy, niezależnie od tego, jakiej klasy używasz. Grappling po mapie zapewnia zupełnie nowy sposób interakcji z miejscem, a ciosy chwytające nigdy nie przestają być zabawne.

Głównym zarzutem, jaki usłyszysz na temat Stranda, jest to, że Tytani mają krótki koniec kija, choć nie odnosi się to do mocy Berserkera. Radzi sobie całkiem nieźle, zarzut dotyczy kreatywności, a raczej jej braku, włożonej w stworzenie specjalizacji.

Ogólnie rzecz biorąc, sandbox jest obecnie całkiem niezły, czyli więcej niż można powiedzieć o Beyond Light, chociaż nie jest bezbłędny. Na przykład gracze PvE domagają się ogólnie wzmocnień broni podstawowej z amunicją, zwłaszcza armat ręcznych, ponieważ coraz więcej Strażników decyduje się na użycie dwóch broni z amunicją specjalną w swoim wyposażeniu. Jak na ironię, ukończyłem Legendarną kampanię z moim Austringerem na wyposażeniu przez cały czas, ponieważ nie nadążałem za metą w miesiącach poprzedzających rozszerzenie.

BungieAustringer i Calus to bardziej kultowy duet

Trudność

Niestety, kampania Legendarna również ucierpiała na obniżonej jakości w porównaniu z Królową Czarownic. Tym razem musieliśmy stawić czoła tylko jednemu nowemu wrogowi, Dręczycielom, a „trudność” polegała na zamknięciu nas w ciasnych przestrzeniach i wypuszczaniu wrogów z powietrza dookoła.

Chociaż nie jest to najgorszy sposób na zwiększenie trudności, Bungie z pewnością nie włożyła w to tyle wysiłku, ile włożyła, gdy zespół wprowadził Nosicieli Światła Roju. Poświęćmy chwilę i podziękujmy, że nie tylko zwiększyli zdrowie i zadawane obrażenia wszystkich wrogów, i skończmy z tym.

Jednym z najtańszych „trudnych” momentów była walka z bossem Cabal, który często wzywał posiłki poprzez kapsuły zrzutowe. Każdy, kto zabił grupę Cabal i Fallen w EMS, wie, dokąd to zmierza.

Sam boss nie był wcale trudny, podobnie jak jego posiłki, a jednak to jedyna misja, której nikt nie zdołał ukończyć bez śmierci za pierwszym podejściem, a powodem tego jest mechanika natychmiastowej śmierci, która nie daje czasu na zareagować. Kapsuły zrzutowe Cabal zabiją Strażnika jednym strzałem, ale zazwyczaj istnieje sposób na ich bezpieczne uniknięcie. Szeroko otwarta przestrzeń, dobra widoczność, aby zobaczyć, kiedy nadchodzą, lub nawet znacznik na ziemi ostrzegający gracza.

Bungie„Upuść przychodzące kapsuły” nie jest ostrzeżeniem. To powiadomienie, że wkrótce zostaniesz zabity

W tej walce nie było żadnego z tych elementów, gdyż Strażnik znajdował się na małej przestrzeni, walcząc jednocześnie z falami wrogów i bossem, a jedynym „ostrzeżeniem”, jakie otrzymujesz, jest małe powiadomienie nad Twoimi umiejętnościami na HUD-ie. Na domiar złego, jeśli stoisz w strefie lądowania, gdy pojawia się to ostrzeżenie, nie masz wystarczająco dużo czasu, aby się poruszyć i przeżyć.

Zmieniają także miejsce lądowania, więc jedynym wyborem jest metoda prób i błędów lub serowanie, co jest tak samo satysfakcjonujące, jak utrzymywanie utraconego sektora przez trzy godziny z rzędu bez żadnych egzotycznych kropel.

Bungie również schrzaniła coś na zapleczu, w wyniku czego Thresherowie byli znacznie bardziej zabójczy, niż powinni. Zasadniczo, jeśli grasz w Destiny 2 z szybkością 60 klatek na sekundę lub wyższą, istnieje duże prawdopodobieństwo, że dron pozbawi Cię zdrowia, zanim w ogóle zdążysz zareagować. Jest podobny do niesławnych kusz Scorn jakiś czas temu.

Podczas gdy poziom trudności kampanii legendarnej był mieszanką chybień i chybień, zmiany w wymaganiach dotyczących mocy w otwartym świecie są jedynie kompilacją chybień. Ludzie są teraz zmuszeni do ulepszania sprzętu o wysokim poziomie Mocy tylko po to, aby wykonywać podrzędne zadania, aktywność na poziomie trudności Mistrz i Legenda. Równowaga mocy to bałagan i wszyscy nienawidzą zmian. Przynajmniej wszystkie Pinnacles przyznają teraz premię +2 za zwiększenie mocy.

BungieSezonowe przerywniki filmowe podczas Królowej Czarownic renderowały wyposażoną broń

Kolejnym punktem spornym pomiędzy graczami była trudność nowego najazdu, ale wydaje się, że więcej osób go polubiło, niż tych, którym się nie podobało. Sam nalot jest fajny i wymaga dużo ruchu, więc nie chodzi tylko o siedzenie w studni i wycieranie wszystkiego. Przynajmniej nie zawsze.

BungieDlaczego więc przerywniki Lightfall pokazują mnie z Khvostovem?

Wnioski

Występ Lightfall można szybko podsumować stwierdzeniem, że Bungie całkowicie odrzuciło elementy fabuły, co wpłynęło nieco negatywnie na rozgrywkę, ale nalot pozostawił ludzi w pozytywnym nastroju. To powiedziawszy, nalot nastąpił po tym, jak wypalono wszystkie negatywy, więc jest całkiem możliwe, że w międzyczasie podświadomie obniżyliśmy poprzeczkę.

Jednak nic tak naprawdę nie może usprawiedliwić wysłania niedokończonej historii za cenę 50 dolarów i wykorzystania jej do zdobycia dodatkowego czasu na grę trzy, sześć i dziewięć miesięcy później, kiedy rozpoczyna się każdy kolejny sezon.

W porównaniu do poprzednich dwóch rozszerzeń, Witch Queen jest o ligi lepszy od Lightfall, podczas gdy Beyond Light jest pod pewnymi względami lepszy, a gorszy pod innymi. Beyond Light zrujnowało stan PvP za pomocą Stasis i choć trudno w to uwierzyć, zrujnowało ogólną rozgrywkę jeszcze bardziej przez niewytłumaczalne spadki wydajności, które utrzymywały się przez większą część roku. Lightfall nie doświadczył takich niepowodzeń, ale brakuje mu historii i treści zbyt mocno, aby uzasadnić cenę.

Dobro

  • Strand to świetna zabawa
  • Raid jest całkiem niezły

Zły

  • Niedokończona historia
  • Przynęta na przyszłe sezony
  • Neomunie brakuje inspiracji
  • Słaby projekt i gorszy scenariusz dla Cloud Striders

Nasza ocena

Dobra